Koincydencje cukrzycy

Cukier nie jest najważniejszy, czyli koincydencje cukrzycy

Kiedy zabierałem się do przygotowywania tego artykułu, miałem nieskromne przeświadczenie, że moje rozważania będą niczym objawienie. Kiedy jednak zacząłem analizować dostępne materiały naukowe zrozumiałem, że popełniłem ogromny grzech pychy. Literatura fachowa (czyt. medycyna akademicka) objaśnia wszystkie wątki, o których poniżej. Dlaczego zatem tak często nie uwzględnia się w leczeniu cukrzycy pewnych kwestii, które zostały określone ponad wszelką wątpliwość, trudno odgadnąć. Zapewne dlatego, że złożoność procesów fizjologicznych nie pozwala nam jednoznacznie i precyzyjnie określić schematu leczenia przyczynowego, kiedy choroba osiągnęła już swoje apogeum, a chory często oczekuje szybkiego, prostego i radykalnego działania. Zdecydowanie łatwiej i lepiej zapobiegać niż leczyć, jednak często zbieg kilku niekorzystnych czynników środowiskowych prowadzi do rozwoju patologii, którą bardzo trudno opanować.

Zwykle jest tak, że jeśli działa tylko jeden czynnik sprawczy organizm nie odczuwa tego w sposób istotny i jest w stanie utrzymać stan homeostazy, czyli równowagi fizjologicznej. Jeśli jednak dany negatywny czynnik oddziałuje na organizm zbyt długo lub nałoży się klika niekorzystnych czynników, organizm nie jest w stanie poprawnie funkcjonować. W takiej sytuacji nie jest łatwo przywrócić zdrowie, gdyż zwykle trudno jest określić decydujący element sprawczy, ponadto wyeliminowanie kliku czynników jednocześnie stanowi dla wielu barierę nie do pokonania. Sytuację pogłębia fakt, że zwykle zmiany patologiczne są tak zaawansowane, że przywrócenie do normy w krótkim czasie graniczy z cudem. Ponadto powstaje proces kompensacji w innych obszarach organizmu, by organizm jako całość funkcjonował pomimo miejscowych zaburzeń.

Obrazowo można to przedstawić na przykładzie chorej nogi. Jeśli z jakiegoś powodu utykamy na nogę, nastąpi intuicyjne przeniesienie ciężaru na nogę zdrową, pojawią się zmiany w kręgosłupie, przykurcz pewnych partii mięśni, tak iż po pewnym czasie zaburzenia anatomiczne i fizjologiczne dotkną większego obszaru niż sama noga. Zwyrodnienia w kręgosłupie będą oczywiście wynikiem dysfunkcji kończyny dolnej, ale leczyć objawowo będziemy w pewnym momencie kręgosłup – niestety bezskutecznie, ponieważ przyczyna jest znacznie niżej.

Podobnie sprawa się ma z cukrzycą, choć w swej naturze jest nieco bardziej skomplikowana. W pierwszej fazie jedynym czynnikiem sprawczym jest nadmiar kalorii w pożywieniu i jego niewłaściwy skład. Organizm do pewnego momentu doskonale sobie radzi odkładając nadwyżki w formie materiałów zapasowych.

Podstawowym materiałem zapasowym w naszym organizmie jest glikogen odkładany w komórkach wątrobowych, który powstaje bezpośrednio z glukozy. Ta ostatnia przenika do komórek wątrobowych bez udziału insuliny, zatem to nie trzustka odpowiada za najczęstsze zaburzenie wątroby w przebiegu cukrzycy, czyli nadmierne odkładanie się glikogenu. Badania na szczurach wykazały także, że proces ten jest obserwowany jako wynik podania dużej dawki insuliny, bo choć insulina nie jest niezbędna do wchłaniania glukozy do hepatocytów, to jednak warunkuje przemiany glukozy w glikogen, co tłumaczy intensyfikację tego procesu. Nadmierne wydzielanie insuliny w organizmie obserwujemy jako odpowiedź na utrzymujący się wysoki poziom glukozy we krwi i jeśli ten stan utrzymuje się długo, hepatocyty czyli komórki wątrobowe przestają funkcjonować prawidłowo i tracą swoje funkcje wydzielnicze w wyniku przepełnienia ich glikogenem. W przebiegu cukrzycy problem ten dotyczy ponad 80 % osób.

Zmiany te obserwujemy jedynie u człowieka w obszarze żyły wrotnej (w miejscu, gdzie krew jest najbardziej obfita w glukozę) jak podają badacze i okazuje się, że wystarczy ograniczyć podaż glukozy z jelit, by proces ten powstrzymać, a nawet wycofać. Jeśli jednak nadwyżki glukozy z pokarmu utrzymują się przez cały czas, kompensacja tej sytuacji przez wydzielanie większej ilości insuliny, w celu obniżenia poziomu glukozy nie odnosi skutku.

Komórki mięśniowe z kolei również nie potrzebują zbyt wiele glukozy i nie korzystają z zapasów wątrobowych glikogenu w sytuacji, gdy organizm ma niewielką aktywność fizyczną. Żeby spalić kalorie uzyskane z jednego ciastka (około 300 kcal.) potrzebujemy aż 40 minut spaceru, zatem bilans zwykle jest tu niekorzystny. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że to przywołane ciastko to mieszanina niezdrowych tłuszczów trans, nadmiaru cukrów zarówno prostych jak i skrobi. Taki pokarm stanowi nie lada wyzwanie dla wątroby, żołądka, jelit i ostatecznie trzustki, która spełnia także istotną rolę trawienną. Zalegający w dwunastnicy pokarm, który jest mieszaniną ww. wymienionych składników bez obecności bogatoresztkowych form czyli tzw. błonnika powoduje utrudniony z wątroby odpływ żółci, która zagęszczona ostatecznie blokuje odpływ enzymów trawiennych z trzustki. Długo utrzymujący się taki stan doprowadzi do stłuszczenia wątroby (powszechnej dolegliwości w przebiegu cukrzycy) i zapalenia trzustki.

Niewydolność narządów w tym zakresie stanowi swoiste sprzężenie zwrotne. Naukowcy wciąż nie są zgodni, czy to cukrzyca powoduje zaburzenia pracy wątroby, czy odwrotnie. Odpowiedź na te dylematy rodzaju, co było prędzej kura czy jajko, nie ma w tym zakresie większego znaczenia, gdyż jak widzimy u podstawy naszego zdrowia leży nasze odżywianie, jego ilość i jego jakość i aktywność.

Człowiek popełnia błędy, ale matka natura je naprawia. Tak może być i w przypadku powyżej opisanych wypaczeń. Bardzo ciekawych wyników w tym zakresie dostarczają nam obserwacje i badania dwóch roślin: ostropestu i karczocha. Oba mają potwierdzony pozytywny wpływ na wątrobę. Zakres ich działania jest bardzo szeroki.

Karczoch działa żółciopędnie i zwiększa wydzielanie soków trawiennych. Ma bezpośredni wpływ na metabolizm trójglicerydów i cholesterolu, zaś ostropest wpływa regenerująco na błony komórkowe hepatocytów. Synergia działania pozwala oczekiwać cudownych rezultatów podczas stosowania obu razem. Najciekawsze w tym zakresie, w kontekście tematu, wydają się jednak badania z ich zastosowaniem u pacjentów z cukrzycą. Okazało się bowiem, że dzięki odpowiednim dawkom ekstraktów z wymienionych ziół, możliwa jest lepsza kontrola glikemii. Pozostaje zatem otwarte pytanie: jak to możliwe, że preparaty poprawiające pracę wątroby mają pozytywny wpływ na przemiany glikemiczne? Zapewne wszyscy stwierdzą, że to oczywiste, bo wątroba to centrum przemian energetycznych. Skoro tak, to ponowię pytanie: dlaczego zatem pacjenci z cukrzycą tak rzadko są informowani o konieczności wspomagania pracy wątroby, jelit…? Pomimo zapewnień wielu specjalistów, że pacjenci posiadają tę wiedzę, wiadomo że tak nie jest w wielu przypadkach. Dlaczego z uporem maniaka wszyscy trzymają się tej jednej wyznaczonej niegdyś ścieżki insulina- glukoza?!

Poziom cukru we krwi jest jedynie wskaźnikiem naszych przemian metabolicznych i nie powinien być leczony jako taki. Leczenie powinno obejmować narządy i procesy odpowiedzialne za taki stan rzeczy.

Stosowanie insuliny poza szczególnymi przypadkami takim leczeniem niestety nie jest, ale niestety na pewnym etapie jest złem koniecznym. Nie chcę być advocatus diaboli, ale po latach niewłaściwych nawyków leczenie objawowe jest często jedyną skuteczną formą poprawy jakości życia, a czasem nawet ratującą życie. Nie wyklucza to jednak zwykle możliwości szukania przyczyn i próby zmian dotychczasowego życia, choć ani zmiana przynajmniej na początku nie jest przyjemna, ani efekty tak radosne, jakbyśmy oczekiwali. Często godzimy się więc tylko na znoszenie nieprzyjemnych objawów, bez konieczności zmiany trybu życia i złych przyzwyczajeń. Musimy jednak pamiętać, że to tylko półśrodki, a efekt tylko doraźny. Cóż, wciąż wmawia się nam, że liczy się tylko tu i teraz…

2018-02-13T09:17:14+01:00